Święte imperium 17

Święte imperium

Rozdział XVII

Rzeź? To nie jest cała prawda? Wszystko stanie się o wiele jaśniejsze, jeśli spojrzysz na to z tej perspektywy? Przeczytał ten list kilka razy i właściwie znał go już na pamięć.

To mógł być każdy, ktokolwiek – prezydent, taksówkarz, lekarz, murarz, pani z okienka na poczcie albo dostawca mleka – nie zawód, który ten ktoś wykonywał się tu liczył, lecz wpływ jaki Krąg pozwolił mu posiadać. O ile w liście podanych było naprawdę wiele informacji i, jeśliby traktować go w ten sposób, był naprawdę szokujący, nie wnosił jednak wiele nowego. Jedyne, czego się z niego tak naprawdę dowiedział było to, że istniał ktoś, kto nie życzył Kręgowi dobrze. Rebeliant, który aż tak wiele o nim wiedział? Jak wysoko mógł być w hierarchii Kręgu? Było oczywiste, że to ktoś taki. Ktoś z wewnątrz. Ale dlaczego? Co chciał przez to osiągnąć?

Rewolucje nie wymagają wielkiej fali. W odpowiednim czasie wystarczy, że zbyt zagorzała policjantka da w twarz nic nieznaczącemu sprzedawcy ulicznemu. Albo trafi się nieudana próba usunięcia lokalnego księdza. Wystarczy, że przyłączy się kilku ludzi. Mając pod ręką dzisiejsze sposoby komunikowania się, już po kilku godzinach będą stały za nimi tysiące.

Chwytliwe słowo, rewolucja. Jakże łatwo wpada w uszy tych, którzy czują się pominięci. Problem w tym, że rewolucje tak naprawdę nigdy się nie zdarzają. Jedyne co się za każdym razem wydarza, to przetasowania i wymiany na górze – nowi rządzący zastępują starych, podczas gdy ci, którzy ich tam wsadzili, oszukani, że protesty, walki i śmierć za idee doprowadzi do realnej zmiany w ich życiu pozostają dokładnie tam, gdzie zawsze byli – na samym dole. Piękna rewolucja, Francuska rewolucja, Sowiecka rewolucja, Arabska wiosna, ta lista nie ma końca. Wszystkie one doskonale osiągnęły swój cel.

Nowe podejście zostało po raz pierwszy zastosowane podczas Pięknej rewolucji, po tym, jak najpierw przetestowano je na przypadku Karola I-go, aroganckiego króla Anglii. Dopracowano je w osiemnastym wieku we Francji i od tamtej pory stosowano ten wzorzec z powodzeniem. Nic dziwnego, że zarówno Brytowie jak i Francuzi z otwartymi rękami przyjęli ponowne wprowadzenie monarchii. Rewolucja jest jak gra w szachy – jakby to ujął jego mentor; królowie zawsze poświęcają pionki, a pokój to piękna kryształowa waza, od której niewprawione ręce lepiej trzymać z daleka. Krąg wiedział, jak należy rozgrywać własną grę.

Potężnym człowiekiem? Zupełnie się tak nie czuł. Jeśli list mówił prawdę, został ‘ostrzeżony’. Ostrzeżony przez kogo? Przed czym? Jeśli list mówi prawdę, ktoś nim manipuluje. Jeśli list kłamie, ten kto go napisał sam próbuje nim sterować. Tak czy inaczej, nic z tego nie sprawiało, by czuł się potężny. Czy jego aresztowanie zostało zaaranżowane? Jeśli tak, w jakim celu? Pomysł, że za wszystkim stała jedna osoba również nie był wcale taki niedorzeczny. Dezinformacja pomogła wygrać niejedną bitwę. Tylko dlaczego ktoś chciał z nim teraz walczyć? Dlaczego ktoś chciał go usunąć? Dlaczego, do jasnej cholery, był w niebezpieczeństwie?

Jasne było, że to wszystko miało jakiś związek z jego działalnością jako członek Kręgu albo z odejściem. Pomysł, że będąc w Kręgu mógł chcieć w jakikolwiek sposób mu zaszkodzić lub działać na jego niekorzyść był niedorzeczny. Teraz, będąc już poza nim, nawet jeśli z jakiegoś niewyobrażalnego powodu chciałby tak zrobić, nie miał do tego żadnych możliwości. O co tu chodziło?

Jedna i ta sama sprawa czy dwie różne – nie miało to już żadnego znaczenia. Którakolwiek z tych opcji jest prawdziwa, jest wymierzona przeciwko niemu. Czy po przeciwnej stronie jest jedna osoba czy wiele – też nie robiło żadnej różnicy. Po jego stronie była tylko jedna osoba, która mogła mu pomoc – on sam. Myśl, Jean-Baptiste, myśl – powtarzał gapiąc się na wyłączony telewizor.

error: Content is protected !!