Święte imperium 13

Święte imperium

Rozdział XIII

Wiosną Paryż jest najlepszy. Jeśli tam byłeś, wiesz o czym mówię i z czystym sumieniem możesz przeskoczyć kilka najbliższych akapitów. Jeśli nie byłeś, musisz pojechać. Żadne inne miasto na świecie nie pobudza tak do życia, zwłaszcza teraz, gdy Londyn bezpowrotnie stracił tak wiele ze swojego uroku. Paryż wstrząśnie tobą i zainspiruje cię i będzie cię bawił, do czasu, gdy znów powrócą krótkie dni późnej jesieni.

W swoim mieszkaniu czuł się coraz bardziej jak w pułapce, więc opuszczenie Marsylli było tylko kwestią czasu. Sprzedał je i kupił nowe w stolicy. Do Estagel było daleko, ale skoro i tak nie zamierzał tam wracać, nie miało to żadnego znaczenia.

Jedną z rzeczy które zrobił było powiadomienie policji i biura Prokuratora Generalnego o zmianie adresu. Zakaz opuszczania przez niego kraju został już zniesiony ale i tak postanowił, że lepiej będzie dać im znać.

Jeśli Paryż jest koroną Europy, dzielnica 16-ta jest jej najjaśniejszym diamentem. Jego nowe miejsce było przy Boulevards des Maréchaux, tuż obok Bois de Boulogne. Świetne miejsce na poranny jogging, a do tego miał całe miasto dosłownie za rogiem. Przestał się martwić, że może być przez kogoś rozpoznany – w Paryżu wszystko toczy się bardzo szybko i to, co wydarzyło się rok temu wydarzyło się w dalekiej przeszłości którą nikt się nie interesuje. Odwiedzał galerie, muzea, wieczorami spacerował po ulicach, przechadzał się wzdłuż Sekwany i wjeżdżał windą na Wieżę Eiffla. Mógł bez końca siedzieć w samym środku Pól Elizejskich z kawą i książką, nikt nie zwróciłby na niego uwagi. Było tak, jak podczas pierwszych dni w Marsylii, choć przecież wcale nie tak samo. Cały czas zastanawiał się jak dopaść tego psychopatę i w końcu uwolnić się od wszelkich zarzutów. Nie mógł zacząć bez solidne zbudowanego planu i spłoszyć go. A jednak, bez względu na to jak bardzo się nad tym zastanawiał, nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy. Wszystkie informacje i wszystkie dane jakie miał nie pomagały nic a nic – były jedynie bardzo oględnym zbiorem liter i liczb, milczącym jak hieroglify zanim je w końcu odczytano.

Gdy coś wydarza się raz, niespodziewanie, to zawsze może być przypadek. Albo jakiś kawał, albo ślepy traf losu. Gdy to samo zdarza się dwa razy, bez wątpienia zostało zaplanowane.

Nie jesteś tym kim myślisz.

Ten sam tani papier. Zdanie napisane w tym samym miejscu, reszta strony całkowicie pusta. Ktoś go śledzi. Ktoś chce się bawić jego kosztem.

Kamery w budynku zarejestrowały postać niewielkiego wzrostu, ubraną w bluzę z kapturem i jeansy. Głowę miała stale opuszczoną, twarzy nie było widać. Osoba ta weszła do budynku, wjechała windą na jego piętro, przeszła korytarzem aż do jego drzwi, rozpięła bluzę, wyjęła kopertę którą po chwili wsunęła pod drzwiami do jego apartamentu, po czym wróciła do windy, zjechała na parter i wyszła z budynku. Nie wyglądała na mężczyznę, raczej na niewielkiego wzrostu dziewczynę. Kamery na zewnątrz budynku zarejestrowały jak szła w stronę Bois de Boulogne, gdzie zniknęła.

– Nic więcej nie mamy, powiedział pracownik ochrony budynku.

To mógł być on, ten chory skurwiel, który najwyraźniej nie zakończył jeszcze rujnowania mu życia. Wiadomość dostarczył pewnie jakiś ćpun, za kilka Euro na działkę. Kolejna bezużyteczna ślepa uliczka.

Nie jesteś tym kim myślisz.

Na kopercie nie zostawiono żadnych odcisków palców. Na papierze też nie. Gapiąc się w kartkę czuł, jak wszystko się w nim gotuje. To nic nie pomoże, pomyślał i stopniowo się uspokoił. Zdenerwowanie nigdy nie jest dobrym doradcą.

– Kim ty jesteś? – zapytał cicho lecz wyraźnie, jak gdyby chciał zmusić tego kto to napisał do ujawnienia się.

error: Content is protected !!