Z gór gwiazdy

Z gór gwiazdy

Z gór schodzą do nas gwiazdy i studzą inne światła
Z twoich oczu tęczą nasiąka jezioro i wyludnia lasy
Ciężki deszcz przechodzi niczym obcy człowiek

Jesteś mi jaskrawym horyzontem i widną przestrzenią
W ptakach cię widzę w ogniach miękkich pędów
Źrenice migają w odblaskach nieskalanej rosy

To nie jest miłość tylko zakochanie
Płytkie i upierdliwe jak woda w koleinach
Ta ciasna burza jest naszym pustostanem

A przecież w końcu wręczą nam wyroki
Jasne i oczywiste jak kop w wierne podbrzusze
I nie otworzą się nad nami żadne parasole

Będzie nam wtedy dane odebranie
Głębia posiadania najciaśniejszą bramą
Gdzie będą wtedy zakamarki gdzie będą burdele

Jeszcze nie zakwitł gniew w nas wpleciony
A już najgłupszy pies świata śpiewa na podwórzu
I w najpiękniejszych oczach ćmi się mgła przesłania

Schodzą z gór gwiazdy by przeciw nam zeznawać
Bezwzględna sieć zodiaków oplata czas i głuszy
Nie będzie dla nas magnolii przetrwania

error: Content is protected !!