Właśnie wyszedłem

Właśnie wyszedłem

Był taki czas gdy uwikłałem się w jakieś podejrzane
Eksperymenty słowne. Oczywiście wszystko wyszło na jaw
I potem długo pisałem zza krat
Prawdziwych znaczeń. Raz dziennie wypuszczano mnie
Bym pospacerował sobie w półmroku parabol. Byłem na głodzie
Krwistych kompozycji, byłem do dyspozycji
Policji przemyślanej składni. Nieładni
Podwładni z hordą śmiałych synonimów
Czaili się w cieniach ciężkich rymów, czekając
Aż znów powinie mi się porównanie.
Tacy zawsze się znajdą, zawsze z boku, lamparty
Czujne, gotowe do skoku, potrzebne
Jak ból w kroku.

Właśnie wyszedłem. Oddycham wolnością
Nieskrepowanego słownika. Chmury rymują mi się
Jedna przez drugą i słyszę szept strumienia,
Szemranie i szum, szukanie śmiałych szczelin
Pomiędzy kamieniami rytmu. Jestem już bez winy
Lecz wciąż jeszcze bez chwały. Jestem niezamieszkały
Lecz już niebezpieczny, jak przecinek
Postawiony w najmniej spodziewanym miejscu.

error: Content is protected !!