Siedzimy

Siedzimy

Pamięci poety Jana Leńca 1952 – 1988

z Janem
jak poeta z poetą,
jak Polak z polakiem
przy suto zakropianym,
drewnianym do bólu pióra
stole.

Niech cię nie zmyli
płytkie kumoterstwo dźwięku
lub zbytnie spoufalenie ze słowem;
stół to lojalny potomek osieroconych bogów
których imienia
od ponad tysiąca lat
nikt nie wzywa

ani w potrzebie,
ani nadaremno.

Siedzimy z Janem
jak poeta z poetą
i przy suto zakrapianym
gaworzymy o tym i owym
aż tu,
w samym sercu czerwca
ciężki list
opad.

I nagle nasz stół, nienachalna świątynia poetów,
wymarły jak wiejskie kino po godzinach,
wypatroszony jak śnięty wiersz,
który wcale nie jest wierszem
tylko bezbarwną procesją zamroczonych dźwięków,
pozbawionym ambicji zgromadzeniem
ptaków, którym nigdy nie wyrosły skrzydła.

Posiedzę tu przez chwilę, a ty
proszę cię, bacz
i nie pozwól
by zmyliła mnie
bezbożna ironia łagodności.

Spóźniłem się
i nie widziałem
jak ostatni żagiel światła
odpływa
w zafałszowaną rozpaczą
bezkresność niespisanych wierszy.

error: Content is protected !!