Rozmawiając o tym

Rozmawiając o tym

Rozmawiając o tym za dwadzieścia lat
Być może wzruszę ramionami
Lub uśmiechnę się dziwnie albo skieruję
Rozmowę na inne tory, ale teraz

Stoję w kącie nagi, głodny i trzęsę się z zimna,
I z całych sił próbuję nie myśleć
Że przyjdą tu znowu i jeden po drugim,

Kluczami białych jak śnieg pałek
Otworzą we mnie krzyk
I będą otwierać tak długo, aż wydam
Ich ostatni plon dnia i jałowy,
Zostanę rzucony na uginającą się półkę
Ich codzinnego spełnienia.

error: Content is protected !!