Oddychaj głęboko

Oddychaj głęboko
Dawno odżałowanej pamięci KKB i TB

Wychylam się przez okno
I nic.
W pierwszych promieniach poranka coraz wyraźniej dostrzegam
Głęboko rozczarowującą promenadę. Ktoś spaceruje z psem po plaży,
Widzę biegnących ludzi. Biegną, nie uciekają.

Wychylam się z okna
I nic.
Mojej czaszki
Nie roztrzaskuje
Ani zbłąkana, ani precyzyjnie wymierzona
Kula.

Być może nie jestem jeszcze na tyle dobrym poetą,
Ale przyznacie sami, że chyba nie o to chodzi.

Morze jest spokojne jak rząd
Zaparkowanych w cieniu kolorowych samochodów.
Oddycham głęboko
I bezskutecznie staram się skupić na tu i teraz.

Wielokrotnie zastanawiałem się czy postąpiłbym tak samo.
Gdybyś nie wróciła na noc, czy poszedłbym tam
Wiedząc przecież, że jeśli zapukam do drzwi
Tamtego mieszkania, nie ty mi je otworzysz?

Myślę, że to była miłość, tak myślę, mogę się jednak mylić,
Istnieją przecież tysiące
Zbitych do ostatniej kropli krwi dowodów,
Że nie mając najmniejszej nawet szansy na jej uratowanie,
Dzień po dniu jedynie przepoczwarzał się w kolejną ofiarę.

Wychylam się przez okno
Na głęboko rozczarowującą promenadę.
Nikt nie zmusza nikogo od poddania
Rzeczy, włosów, dzieci. Nikt
Nie wpycha nikogo
W czeluść śmierdzących gazem komór.

Dane jest nam szlachetne prawo decydowania
Kiedy i jak odejdziemy.
Mogliśmy urodzić się kiedykolwiek, a jednak
Przyszliśmy na świat właśnie teraz. Jesteśmy
Wprost niewiarygodnymi szczęściarzami.

Jak kardynalnie rozłupanym trzeba być
By ledwie kilka dni po przywitaniu nowego życia
Wsadzić łeb w skoncentrowaną otchłań kuchenki gazowej
I, niczym na widok najlepszego przyjaciela, szeroko otworzyć
Usta.

error: Content is protected !!