W chwili aresztowania miałem przy sobie Dokładnie to samo Co oddano mi kilka dni później Skrupulatnie zawinięte w przezroczystą trumienkę Plastikowego woreczka
Zegarek książkę z ulubionymi wierszami pudełko Zapałek bilet do kina i niedokończony list do ciebie
Pal sześć ze mi mordę obili Dwa małe szwy i jeden złamany ząb To naprawdę bardzo przyzwoita cena za wolność
Ale że pochlapali mnie Niezmywalną farbą ich obecności Tego im nigdy nie wybaczę