Nawet jeśli nie przeczyta tego nikt
Gdy z chmur znów opada szloch zaprzepaszczonych pokoleń
Niezręczne nieporadne i niechętne nikomu
Słowa które dziadowie naszych dziadów uznawali za pierwsze
Wsiadają do pospiesznych pociągów i milkną na zawsze
Chronieni jedynie jałową guaną tradycji
Zupełnie nieprzygotowani na wyzwania i zaczepki losu
Jeszcze przez chwilę cieszymy się z nagłej wolności
Dzieciarnia nieświadoma nadciągającego pomroku
Ci co płaczą nigdy nie zostaną wybawieni
A ci którzy stają na warcie zginać mogą pierwsi
Ale to przecież nie znaczy że przetrwa kto poznał
Deprawującą tajemnicę ognia
Ale oto kroczymy za nim tłumiąc wszelkie pytania
I gdzie nam nakaże rozsiadamy się na rumowiskach
Nowe korytarze wiążą kamienne latawce
Z pustych pni powietrza strugamy nową głagolicę