Jeśli jest ktoś
Jeśli jest ktoś, kto przez szczelinę cierpiącej kobiety
Wycisnął mnie z niebytu to po co,
No pytam się, po co to zrobił?
Jakże cierpliwie wmawiano nam w dzieciństwie,
Że naczelnym celem jest jakaś dalsza podróż bez przesiadek,
Ale to zupełnie nie trzyma się kupy.
Jeśli jestem tu tylko po to by zdać jakiś test
To z pełną cierpliwością już go oblałem,
Jak oblewa się ptaki
Uwolnione z wycieku ropy na morzu.
O jakże jestem ślepy, jakże łatwowierny, a przecież dookoła
Jest wszystko co jest, świtem wybucha
Jak uprzejmy granat, niezauważone
Oczami tych, co o poranku przedzierają się przez powietrze
W stronę kolejowej stacji.
Jestem nadspodziewanie łatwoniewierny. Jednym ruchem ręki
Potrafię odprawić być może jedyny prawdomówny pixel,
Jak odwieczny Rzymianin oddalający powolną służbę, jak stara kobieta,
Która wprawnie uciszając skromną świecę udaje,
Że na twojej dłoni zapisane jest już wszystko.
Tak skomplikowana zagadkę można rozwiązać jedynie prostymi słowami.
Z dachu naprzeciwko garść gołębi zrywa się do lotu. Jestem wolny,
Już nawet nie zastanawiam się jak naiwnym jest pytanie
Ku jakim jastrzębiom lecą
Ci, co poza wiecznym głodem i potrzebą lotu
Nie czują nic więcej.