I co teraz

I co teraz

Na naszej drodze różance porzuconych róż
Na naszej drodze wzgardzone jeziora
Na naszej drodze dawno opuszczone mateczniki

Nasza droga niewdzięczna ściana żywopłotu
Nasza droga grzechy tańsze od okruchów chleba
Nasza droga litanie spóźnionych przeprosin

Zgłębiałem echa gwiazd i nie bez nadziei
Pochylałem się nad nieskazitelną tajemnicą starości bez końca
Śpiewałem pieśń niedocenionych naiwną pieśń krokodyla

Oto mroczna maszyneria znów terkocze na wschodzie
I konstelacje gwiazd stają w równych rzędach
Odwieczny głos na nowo odlicza ich kolejność

Gdybyśmy chociaż byli dziećmi
Tych co nie okazali strachu nie pochłonęli nadziei
Wolno przebudzając się z uświęconego snu
Okiełznali pożądanie i sztukę łatwej dłoni

Gdybyśmy chociaż wiedzieli kiedy będą nas mordować
Być może choć niektórym z nas udałoby się opanować
Sztukę bycia gdzie indziej

Dziesięć bezdomnych psów w moim ogrodzie
Dziesięć bezdomnych psów unosi łby do nieba
Dziesięć bezsilnych psów spowiada się swoim bogom

error: Content is protected !!